Dziennik pokładowy. dzień 148. Roku pańskiego 2008.
W pulpitowskich zakamarkach znalazłem kluczyk. W sumie nie wiem do czego mógłby służyć, ale kiedy obracałem go w dłoniach, badając skomplikowane wyżłobienia, światło z jupitera nad moją głową uderzyło w niego z niewidzialną siłą i posłało promień światła na przeciwległą wyspę.
Dziwny traf sprawił, że światło owo trafiło w oczy kobiety mieszkającej na wspomnianej wyspie. Przez chwile mrugała niepewnie, zupełnie jak gdyby coś wpadło jej do oka. Następnie sięgnęła dłonią ku twarzy i przetarła promień wypadający w prost z klucza trzymanego przeze mnie, a może to ja schowałem kluczyk gdy zorientowałem sie, że przeszkadzam jej w pracy przy swojej skomplikowanej skrzyni. Nie wiem. W każdym razie jej spojrzenie padło na mnie, przez moment spodziewałem sie wybuchu złości, a może nawet kilku słów z gatunku tych zarezerwowanych na okazje kiedy ktoś zakłóca naszą egzystencję. Nic takiego sie nie wydarzyło. W zamian za to otrzymałem delikatny, ledwo zauważalny, wręcz bezwarunkowy uśmiech. Postać trwała tak przez moment, nie potrafię określić jak długo dokładnie. Tutaj czas płynie zupełnie inaczej. Tak jakby ktoś sączył go przez bardzo małe sitko. Niemniej jednak gdy spojrzała na mnie z twarzą wykrzywioną w tak przyjaznym grymasie, poczułem ciepło i falę optymizmu zalewającą moją głowę "jednak jestem tu na prawdę, nie wymyśliłem tego wszystkiego, wyspy, ludzi, dziwnych stworzeń krążących dookoła"- to była moja pierwsza myśl i może trzeba było przy niej pozostać. W spojrzeniu wyspiarki dostrzegłem 'coś' jeszcze, a właściwie brak czegoś. Kiedy uderzenie entuzjazmu po nawiązanym kontakcie zaczęło opadać i uspokoiłem sie trochę we własnym wnętrzu, dostrzegłem, że ów spojrzenie wokół którego tak sie rozpisuje w rzeczywistości nie było skierowane na mnie. Postać patrzyła poza, przeze mnie. W jej oczach, dopiero po chwili, nie dało sie zauważyć śladu życia. Były puste, bez jakiegokolwiek wyrazu, emocji. Uśmiech, jeszcze przed chwila tak ciepły, wydawał się teraz mechaniczny, sztuczny, zaprogramowany. Wpatrywałem się w nią jeszcze przez moment, ale spuściła wzrok.
Z początku byłem zdezorientowany całą sytuacją, przez chwile pachniało nawet przerażeniem, ale ciekawość zwyciężyła nad tym wszystkim. "Czy jestem tu jedyną istotą myśląca??". Postanowiłem to sprawdzić. Muszę to sprawdzić. Muszę znaleźć sposób by dostać sie na sąsiednią wyspę....
Archiwum bloga
- grudnia 2007 (11)
- stycznia 2008 (10)
- lutego 2008 (12)
- marca 2008 (8)
- kwietnia 2008 (6)
- maja 2008 (5)
- czerwca 2008 (15)
- lipca 2008 (10)
- sierpnia 2008 (9)
- września 2008 (8)
- października 2008 (13)
- listopada 2008 (9)
- grudnia 2008 (14)
- stycznia 2009 (14)
- lutego 2009 (8)
- marca 2009 (14)
- kwietnia 2009 (17)
- maja 2009 (17)
- czerwca 2009 (15)
- lipca 2009 (12)
- sierpnia 2009 (6)
- października 2009 (8)
- listopada 2009 (9)
- grudnia 2009 (7)
- stycznia 2010 (18)
- lutego 2010 (8)
- marca 2010 (11)
- kwietnia 2010 (6)
- maja 2010 (5)
- czerwca 2010 (4)
- lipca 2010 (1)
- sierpnia 2010 (5)
- września 2010 (10)
- października 2010 (6)
- listopada 2010 (10)
- grudnia 2010 (9)
- stycznia 2011 (14)
- lutego 2011 (18)
- marca 2011 (23)
- kwietnia 2011 (15)
- maja 2011 (10)
- czerwca 2011 (13)
- lipca 2011 (14)
- sierpnia 2011 (2)
- września 2011 (4)
- października 2011 (9)
- listopada 2011 (7)
- grudnia 2011 (2)
- stycznia 2012 (1)
- lutego 2012 (7)
- marca 2012 (3)
- kwietnia 2012 (6)
- maja 2012 (3)
- czerwca 2012 (3)
- lipca 2012 (2)
- sierpnia 2012 (3)
- września 2012 (4)
- października 2012 (5)
- listopada 2012 (4)
- grudnia 2012 (1)
- stycznia 2013 (4)
- marca 2013 (3)
- maja 2013 (2)
- czerwca 2013 (2)
- marca 2014 (1)
- listopada 2015 (1)
- marca 2016 (1)
- kwietnia 2016 (3)