co czuje.
Nie czuje nic.
Im dalej odchodzę tym bardziej chcę wrócić,
do korzeni rozpalonych,
do ogniska krzyku.
Z każdym krokiem gubię część siebie.
Moje ja, łamię mi się w dłoniach.
Bierność chowa się w moim własnym cieniu.
Im dalej odchodzę tym bardziej chcę wrócić..
Im dalej odchodzę tym bardziej chcę wrócić,
do korzeni rozpalonych,
do ogniska krzyku.
Z każdym krokiem gubię część siebie.
Moje ja, łamię mi się w dłoniach.
Bierność chowa się w moim własnym cieniu.
Im dalej odchodzę tym bardziej chcę wrócić..
pytanie o sens życia.?.
– O ludzie, czekający w cieniu komputera Głęboka Myśl! Czcigodni Potomkowie Vroomfondela i Majikthise'a, największych i najbardziej interesujących mędrców, jakich kiedykolwiek znał wszechświat... czas oczekiwania dobiegł końca! Siedem i pół miliona lat czekała nasza rasa na ten wielki dzień, miejmy nadzieję, dzień oświecenia! Dzień Odpowiedzi! Już nigdy więcej! Nigdy więcej nie obudzimy się rano, zastanawiając się: Kim jestem? Jaki jest mój cel w życiu? Czy naprawdę, kosmicznie biorąc, będzie miało to jakiekolwiek znaczenie, jeżeli nie wstanę dziś i nie pójdę do pracy? Ponieważ dzisiaj poznamy raz na zawsze jasną i prostą odpowiedź na wszystkie te małe, dokuczliwe problemy życia, wszechświata i wszystkiego innego! (...)
– W porządku – rzekł komputer i znowu zamilkł – Naprawdę nie spodoba się wam. – powtórnie zauważył Głęboka Myśl.
– Powiedz nam!
– W porządku – ustąpił komputer. – Odpowiedź na wielkie pytanie...
– Tak...!
– O Życie, wszechświat i wszystko inne... – powiedział Głęboka Myśl.
– Tak...!
– Brzmi... – zaczął Głęboka Myśl i urwał.
– Tak...!
– Brzmi...
– Tak...!!!?
– Czterdzieści dwa.
Do Bozinki.
Boziu droga, Boziu święta..
Daj mi siłę, bym przetrzymał te zwierzęta..
Jeśli o więcej prosić mogę, Boziu droga..
Wehikuł czasu stwórz i podaruj mi proszę..
Przeniósł bym sie wtedy do lat szczenięcych..
Gdzie swawole w głowie i alkohol we krwi..
Gdzie ulice krzywe i rowy na bokach..
Tam problemów nie ma i mniejsze są zwierzęta..
Boziu droga, Boziu święta..
J. Tuwim
A ja tak sobie wieczorem po ulicy chodzę,
Z podniesionym kołnierzem przy wytartym palcie
Ja wiem, ze nie masz celu mej codziennej drodze
Chyba, podeszwy zdzierać na szorstkim asfalcie.
Jak sobie naprzód idę młody i wspaniały
Jak wsadze do kieszeni twarde, suche pięście
To jakbym brzemię dźwigał, przewalam się cały:
We mnie się przewala me pijane szczęście.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
- grudnia 2007 (11)
- stycznia 2008 (10)
- lutego 2008 (12)
- marca 2008 (8)
- kwietnia 2008 (6)
- maja 2008 (5)
- czerwca 2008 (15)
- lipca 2008 (10)
- sierpnia 2008 (9)
- września 2008 (8)
- października 2008 (13)
- listopada 2008 (9)
- grudnia 2008 (14)
- stycznia 2009 (14)
- lutego 2009 (8)
- marca 2009 (14)
- kwietnia 2009 (17)
- maja 2009 (17)
- czerwca 2009 (15)
- lipca 2009 (12)
- sierpnia 2009 (6)
- października 2009 (8)
- listopada 2009 (9)
- grudnia 2009 (7)
- stycznia 2010 (18)
- lutego 2010 (8)
- marca 2010 (11)
- kwietnia 2010 (6)
- maja 2010 (5)
- czerwca 2010 (4)
- lipca 2010 (1)
- sierpnia 2010 (5)
- września 2010 (10)
- października 2010 (6)
- listopada 2010 (10)
- grudnia 2010 (9)
- stycznia 2011 (14)
- lutego 2011 (18)
- marca 2011 (23)
- kwietnia 2011 (15)
- maja 2011 (10)
- czerwca 2011 (13)
- lipca 2011 (14)
- sierpnia 2011 (2)
- września 2011 (4)
- października 2011 (9)
- listopada 2011 (7)
- grudnia 2011 (2)
- stycznia 2012 (1)
- lutego 2012 (7)
- marca 2012 (3)
- kwietnia 2012 (6)
- maja 2012 (3)
- czerwca 2012 (3)
- lipca 2012 (2)
- sierpnia 2012 (3)
- września 2012 (4)
- października 2012 (5)
- listopada 2012 (4)
- grudnia 2012 (1)
- stycznia 2013 (4)
- marca 2013 (3)
- maja 2013 (2)
- czerwca 2013 (2)
- marca 2014 (1)
- listopada 2015 (1)
- marca 2016 (1)
- kwietnia 2016 (3)